sobota, 18 kwietnia 2015

013 | Czarny Kruk

Raven

Poczułam jak ktoś mną lekko potrząsa. Westchnęłam w myślach. Człowiek codziennie ciężko pracuje, idzie spać po 12 godzinach pracy, a potem ktoś go budzi! Co się dzieje w dzisiejszym społeczeństwie? Co jest z nim nie tak?

-Raven!- Usłyszałam krzyk i momentalnie podniosłam się na łóżku do pozycji siedzącej. Niestety mój ruch był zbyt gwałtowny i wylądowałam na podłodze. Boleśnie upadłam na pupę i wbiłam mściwy wzrok na przyczynę mojego miłego oraz bliskiego spotkania z drewnianymi panelami w pokoju numer 87. Patrzyłam na Zoe.

-Osz ty! Jeszcze ci się kiedyś odwdzięczę! Będziesz chciała sobie pospać!- Syknęłam przybierając poważny wyraz twarzy, lecz po chwili już tarzałam się ze śmiechu po podłodze razem z ciemnowłosą.

W końcu obydwie podniosłyśmy się z paneli i otrzepałyśmy się z niewidzialnego kurzu. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Przestawiony wieczorem zegarek wskazywał ósmą dwadzieścia sześć.

-Czemu obudziłaś mnie o tak zabójczej godzinie?- Wyjęczałam i opadłam z powrotem na łóżko.

-Jutro zaczynasz naukę, więc przyszedł twój ojciec i zostawił ci kilka papierów. Wiesz najważniejsze dokumenty, regulamin i tego typu pierdoły- wyjaśniła i wskazała na biurko. Moja szczęka opadła na podłogę i właśnie ją stamtąd zbierałam. Na ciemnym stole leżał ogromny stos papierów. –Musisz to do jutra przeczytać żebyś cokolwiek ogarniała.

-Cóż… Chyba nie wyciągniesz mnie z pokoju do końca dnia, bo nie wygrzebię się z tych śmieci do nocy-westchnęłam. Przez ostatnie tygodnie moich wakacji nie myślałam o szkole i nauce. Miałam na to całkowicie wyjebane. Całymi dniami siedziałam w pokoju i spędzałam czas na rozmowie i wygłupach z Zoe. Ciemnowłosa pomimo niezbyt miłego początku okazała się bardzo miłą osobą. Sama jej obecność napełniała człowieka ogromnymi pokładami pozytywnej energii. Należała do jednych z tych osób, które znasz od kilku dni, ale czujesz się jakbyś znała je od zawsze.

-Jestem z tobą- stwierdziła ciemnowłosa, po czym na chwile przystała i zmarszczyła brwi i chwilę się zastanawiając.- Ale najpierw udam się do łazienki. Sorry.

Dziewczyna szybko otworzyła szafę i wyciągnęła z niej potrzebne rzeczy. Poszłam w jej ślady i już po chwili ruszyłyśmy korytarzem prowadzącym do łazienki.

Nagle przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku dni. Intensywnie niebieskie oczy patrzące w moje. Ten przewiercający wzrok. Potrząsnęłam delikatnie głową, aby otrącić nieprzyjemne myśli.

Była to moja taktyka na dobry humor, którą podrzuciła mi Zoe. „Wyobraź sobie, że jak tak trzęsiesz głową złe myśli wylatują uchem”- tak właśnie powiedziała. Muszę stwierdzić, że ten sposób działa. Za każdym razem jak myślę o Jamesie albo mamie, a nawet Katy nie jestem smutna. Po prostu odrzucam te wspomnienia, bo to mniej boli i żyję, bo od tego jest życie.

Skay wyjechał dwa dni po tym jak przyjechał do szkoły. Zoe powiedziała mi, że on zawsze tak robi. Zostaje w szkole na wakacje, a potem jeździ razem z moim ojcem na różne misje. Dzięki temu może zostać w szkole na połowę wakacji i zarobić trochę pieniędzy.

Weszłam do mojej ulubionej kabiny prysznicowej i szybko się ogarnęłam. Ubolewałam nad tym, że nie było to wanien. Uwielbiałam długie i ciepłe kąpiele, ale nie miałam tu jak i zażywać. No cóż, trudno. Taki jest mój marny los.

Gdy już wygrzebałam się z pod prysznica, co zajęło mi dość długą chwilkę, nałożyłam na siebie wybrane ubrania i zrobiłam lekki makijaż. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia i wsunęłam na stopy moje ukochane, granatowe trampki.

Wyszłam z kabiny i rozejrzałam się po łazience. Nikogo w niej nie było. Tylko po szumie wody wywnioskowałam, że Zoe siedzi jeszcze pod prysznicem.


-Zoe, ileż można! Wyłaź stamtąd, bo się jeszcze utopisz!- Wrzasnęłam na tyle głośno, aby przekrzyczeć hałas wywoływany przez wodę. W odpowiedzi usłyszałam perlisty śmiech towarzyszki. 


------
Oki doki.
Dzisiaj dodaję ostatni rozdział niestandardowo.
Od poniedziałku już będą się pojawiały według grafiku misie. CZyliw poniedziałek i piątek. 
Zapraszam do zakładki gdzie jestem ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz