poniedziałek, 20 kwietnia 2015

000 | Light in night

                Mała Julie spojrzała w stronę rodziców, którzy właśnie ją zawołali do kuchni. Przed kilkoma minutami wrócili z pracy, co oznacz, że mają dla dziewczynki jakąś niespodziankę. Pani  Willson spojrzała na męża, a on na ten gest wyciągnął zza swoich pleców dość duże pudełko z dziurami po bokach. Dziewczynka wiedziała, co to oznacza. Zbyt wiele raz bywała w sklepie ze zwierzakami, aby nie zrozumieć tego znaku.  W tym pudełku znajdował się zwierzak, który potrzebował powietrza. Stąd te otwory.
                Julietta była bardzo mądrą dziewczynką. Mimo iż miała zaledwie jedenaście lat rozumiała wiele rzeczy niepojętych dla dorosłego człowieka, co było rzadko spotykane u jej rocznika. Ojciec podał brązowowłosej pudełko, na co ta szeroko się uśmiechnęła, po czym dla pewności zapytała czy to dla niej.
Po kilkakrotnym zatwierdzeniu przynależności pudełka z zawartością dla brzdąca, Julie zaczęła otwierać pudełko. Delikatnie podważyła otwarcie opakowania i spojrzała do środka. Otworzyła szerzej oczy i spojrzała na rodziców.
Byli tak samo szczęśliwi jak ich córka, którą wprost rozsadzało szczęście. To było nieprawdopodobne. Jeden podarunek spełnił wszystkie jej marzenia.
Przyjrzała się jeszcze raz swojemu prezentowi. W duchu skarciła się za takie rozumowanie. Nie można nazywać żywej istoty prezentem. Z pudełka patrzył na nią kudłaty, biało-czarno-brązowy, mały psiak z dużym czarny noskiem, białą pręgą między wyłupiastymi, niebieskimi oczami, oklapłymi półdługimi uszami i wielką głową.
-Jak go nazwiesz?- Usłyszała oniemiała dziewczynka i spojrzała na tatę. Przez chwilę pogrążyła się w rozmyślaniach.
-Light.- Powiedziała.- On będzie rozświetlał noc.
Po pokoju rozszedł się głos budzika. Wyłączyłam irytujące odgłosy, dobiegające z mojego telefonu i delikatnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Spojrzałam na skulonego, śpiącego przy moich nogach, Berneńskiego Owczarka Pasterskiego.
-Oj staruszku! Ty sobie wyobrażasz, że było to sześć lat temu?- Szepnęłam do niego i pogłaskałam go delikatnie po pyszczku, pomiędzy oczkami, wzdłuż białej pręgi, czyli tam gdzie lubił najbardziej. Z jego pyszczka wydarło się delikatne pisknięcie, charakterystyczne dla psów. Obudził się.

Moje kochane Światło… 

Prolog nowego opowiadania obecny ;) Czarny Kruk i LIght in night to dwa nie zależne opowiadania. W niczym ich fabuła się nie łączy...
Ale nie myślcie sobie.
Zaczynamy na dobre dopiero 15.06.2015 roku.
Narazie będziecie mogli zaraz zobaczyć bohaterów i przeczytać co nieco informacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz